Site icon maszynydlafarmera.pl – Portal Techniki Rolniczej

Brona talerzowa czy kultywator?

Ważny jest cel, dla którego maszyna ma być użyta – w tym, aby ograniczyć ilość zabiegów do minimum. Zarówno kultywator czy brona talerzowa znajdą swoje zastosowanie w każdym profesjonalnym gospodarstwie. Pytanie tylko, które narzędzie wybrać przy ograniczonym budżecie? Prześledźmy temat na przykładzie maszyn uprawowych firmy PÖTTINGER.

 

Od razu musimy zaznaczyć, że kultywator czy brona talerzowa, to narzędzia bardzo przydatne w każdym gospodarstwie. Oba urządzenia mają wady i zalety. Są też uniwersalne w zastosowaniach tradycyjnych w rolnictwie. Mogą zastąpić pług, mogą pracować w systemie uproszczonym i bezpłużnym. Pomagają też sprawnie zagospodarować poplony, resztki pożniwne i słomę, wspomagając zasobność gleby w próchnicę. Sprawdzają się więc też przy rolnictwie węglowym oraz ekoschematach.

 

Po pierwsze uniwersalność

Generalnie dylemat wyboru maszyny uprawowej jest nieodmiennie związany z mocą posiadanych lub planowanych do zakupu ciągników. Gdy dysponuje się niewielkim budżetem, np. młody rolnik zaczyna gospodarować na gruncie wydzielonym z innego gospodarstwa i zamierza je wyposażyć w swoje pierwsze w maszyny uprawowe – wówczas pierwszeństwo muszą mieć rozwiązania uniwersalne.

Zapewnią one szerokie możliwości stosowania – od uprawy pożniwnej a skończywszy na uprawie przedsiewnej i zagospodarowaniu poplonów. Taką maszyną dla jednych gospodarstw będzie brona talerzowa, która wymaga mniej siły pociągowej i może pracować przy większych prędkościach roboczych. Dla innych lepszy będzie kultywator wielobelkowy, dostosowany do płytkiej i głębokiej uprawy.

 

Brona talerzowa – idealne narzędzie do poplonów

Ogromną zaletą bron talerzowych jest niewrażliwość na miejscowe nagromadzenie masy roślinnej, np. poplonów zielonych. Użycie talerzówek odznacza się też mniejszym – w porównaniu do kultywatorów – zapotrzebowaniem na moc ciągnika oraz oszczędnością paliwa.

Istota odziaływania na glebę polega na tym, że talerze stalowe, osadzone na ułożyskowanym w ramie wale, na skutek ruchu postępowego i oporze gleby obracają się. Dzisiaj bardzo powszechne są kompaktowe brony talerzowe, które mają indywidualne łożyskowanie i mocowanie talerzy do ramy, dzięki czemu doskonale kopiują kontur pola. W ofercie PÖTTINGER to maszyny o nazwie TERRADISC.

Głębokość pracy broną talerzową jest wypadkową kilku czynników:

Zwiększenie prędkości powoduje zwiększenie oporów, co skutkuje wypłyceniem narzędzia. Im mniejszy kąt natarcia talerzy, tym głębsze działanie ścinające. Zmiana głębokości pracy w bronach PÖTTINGER jest możliwa przez sterowanie pozycji wału uprawowego, dokonywanego hydraulicznie z kabiny ciągnika.

Wraz ze wzrostem kąta natarcia talerzy rośnie efekt kruszący gleby oraz intensywniej ścinany jest poplon czy chwasty – równocześnie rosną opory oraz maleje głębokość pracy w relacji do masy całego narzędzia.

Średnica, kąt pochylenia oraz wklęsłość talerza w bronach PÖTTINGER została dobrana celowo – wypracowany w testach profil zapewnia sprawdzone zagłębianie się, odwracanie gleby oraz efekt kruszący. Podobnie ustalono wysoki prześwit ramy nad glebą i sposób mocowania talerzy do piast. Pozwoliło to stworzyć narzędzie, przez które przepływa duża ilość biomasy bez zatorów – niezależnie od prędkości jazdy.

Ze względu na rozkład sił powodowanych pracą talerzy, brony talerzowe zawsze pracują w układzie sekcji ustawionych pod przeciwnym kątem do kierunku jazdy. To znosi siły poprzeczne oddziałujące na ciągnik. Jednocześnie brony talerzowe PÖTTINGER – dzięki dużej masie własnej – znane są ze stabilności prowadzenia. Dodatkowo nad stabilnością prowadzenia talerza czuwa system podwójnych ramion TWIN ARM, opracowany przez PÖTTINGER.

Pole po przejściu brony talerzowej przypomina pole po płytkiej orce, co wymaga stosowania dodatkowych narzędzi wyrównująco-ugniatających. Zwykle są to wały pierścieniowe lub strunowe o różnej konstrukcji. Oferta POETTINGER w tym zakresie jest bogata – można wybrać dowolny wał, w zależności od warunków glebowych.

Jak więc widać, argumentów przemawiających za talerzówką jest wiele. Czy kultywator ma przewagę nad tym narzędziem?

 

Kultywator kruszy skorupę i napowietrza glebę

Wybierając zatem kultywator jako maszynę uprawową, trzeba dokładnie wiedzieć, jaki efekt chce się osiągnąć dzięki pracy tym narzędziem. Kultywator jest historycznym rozwinięciem brony zębowej. Brona zębowa dobrze sprawdzała się na lekkich glebach, natomiast na glebach zwięzłych jej działanie było zbyt delikatne, bo płytkie. Kolce więc wydłużano, pojawiły się zęby gęsiostopkowe, co zapewniało samoczynne zagłębianie się narzędzia.

Dalszy rozwój tej koncepcji polegał na osadzeniu na ramie sprężystych lub półsprężystych zębów różnych szerokości. Kultywator zapewnia:

Te rozwiązania jednak nie pozwalają kopiować powierzchni i intensywnie kruszyć brył. W przeciwieństwie do brony talerzowej, tradycyjny kultywator ma też tym większe zapotrzebowanie na moc pociągową, im głębiej pracuje.

Pojawia się też konieczność zabiegów dodatkowych, bo po przejściu zębów kultywatora powierzchnia gleby jest lekko bruzdowana, z dużym rozwinięciem powierzchnią parowania. Konieczne jest więc bronowanie lub wałowanie.

Kultywatory marki PÖTTINGER są oparte o koncepcję zębów sztywnych z redlicami dłutowymi lub z redlicami dłutowymi wraz przykręcanymi po bokach nożami podcinającymi. Co ciekawe, noże podcinające można mocować na dwóch wysokościach względem dłuta. Maszyny te mają mocną konstrukcję i zabezpieczenia przeciążeniowe, umożliwiające pracę w przedziale głębokość 5-20 cm. Po zdemontowaniu noży podcinających można je zagłębić nawet do 30 cm. Kultywatory PÖTTINGER mogą być połączone z różnymi wałami uprawowymi. Przykładem kompaktowego kultywatora tego typu jest SYNKRO.

 

Resztki pożniwne i mucz: ulubione zadanie dla PÖTTINGER

Przy dużej ilości resztek pożniwnych i słomy, tradycyjne kultywatory mogą się zapychać. Tego rodzaju doświadczenia mają już ci rolnicy, którzy spróbowali pracy z mulczem. Dużo sygnałów pojawiło się zwłaszcza po 2023 r. po wprowadzeniu ekoschematów, gdzie praca z biomasą jest oczywista. Ale użytkownicy kultywatorów PÖTTINGER nie uskarżali się kłopoty w uprawie. Dlaczego?

Kultywatory PÖTTINGER zapewniają płynną pracę dzięki dużemu prześwitowi oraz klinowym ustawieniem dłut względem siebie na ramie (TERRIA). Ponadto nad dłutami zamocowano ciekawie wyprofilowane blachy, które płynnie kierują przepływem całej masy, co pozwala na bardzo dobre jej wymieszanie i poprawne rozłożenie na całej szerokości roboczej. Kultywatory te mogą być także wyposażone w sekcje zagarniaczy lub talerzy wyrównujących, zasypujących bruzdy.

Jak więc widać, spulchanianie gleby na wybraną głębokość, a nawet mieszanie gleby z biomasą czy nawozami – to podstawowe zadanie dla kultywatora. Jeśli sekcje kultywatora połączymy z możliwością siewu nawozów czy nasion – wznosimy się na jeszcze wyższy poziom.

 

Zestaw kultywator + siewnik: idealne narzędzie do rolnictwa węglowego i ekoschematów

Ze względu na wdrażanie do Wspólnej Polityki Rolnej wymogów polityki węglowej oraz klimatycznej, coraz większe znaczenie mają technologie uproszczone uprawy roli oraz technologie bezorkowe. W tych technologiach podstawowym narzędziem uprawowym są zestawy uprawowe, których sercem jest kultywator.

Standardowy zestaw-agregat uprawowy PÖTTINGER składa się najczęściej z:

Jeśli połączymy te sprawdzone w praktyce sekcje z możliwością wysiewu nasion i/lub nawozów, uzyskujemy przemyślną kombinację – nietuzinkowy sprzęt uprawowy.

Przykładowo, wspomniany wyżej zaczepiany na ciągniku kultywator SYNKRO można wyposażyć w zbiornik TEGOSEM do wysiewu jednego komponentu – lub gotowej mieszanki komponentów. 

Znacznie większy kultywator PÖTTINGER TERRIA może być doposażony opcjonalnie w przedni dwukomorowy zbiornik AMICO, co pozwala siać dwa pojedyncze komponenty. Można zamontować jeszcze trzeci zbiornik na trzeci komponent – TEGOSEM mocowany na dyszlu.

Użytkowników kultywatorów z podsiewem i agregatów uprawowo-siewnych spod znaku PÖTTINGER ogranicza tylko ich własna wyobraźnia. Można bowiem:

Te możliwości pozwalają wykonać kilka rodzajów prac za jednym przejazdem. To sprzyja ochronie gleby, dbałości o wodę glebową, daje oszczędności czasu i nakładów pracy – słowem – służą środowisku i portfelowi rolnika.

 

Podsumowanie

Nie ma więc jednej odpowiedzi, czy lepsza jest brona talerzowa, czy kultywator. Każde narzędzie ma wady i zalety. Ważny jest cel, dla którego te urządzenia mają być użyte – w tym, aby ograniczyć ilość zabiegów do minimum.

Gospodarstwa mają różne warunki glebowe. Nawet to samo pole w kolejne lata zachowuje się inaczej, w zależności od wilgotności – a pogoda, jaka jest, widzimy wszyscy. Różne są też potrzeby sianych roślin, różne pozostawiają one po sobie stanowisko i resztki pożniwne. To wszystko trzeba brać pod uwagę.

Dla ciężkich gleb lepszym rozwiązaniem będą brony talerzowe i ich agregowanie z innymi narzędziami. Ma to też związek z oczywistą większą produktywnością takich gleb w rozumieniu pozostałości roślinnych na polu. Kultywatory okażą się bardziej przydatne, gdy będzie trzeba takie gleby rozluźnić i bardziej napowietrzyć.

A jeśli rolnik zdecyduje się na technologię uprawy uproszczonej lub bezpłużnej, to najbardziej uniwersalnymi maszynami uprawowymi będą agregaty uprawowe z kultywatorem i odpowiednio dobranymi wałami (packerami). Natomiast w uprawie płużnej lepsze będą rozwiązania z agregatami opartymi na bronach talerzowych.

Dla profesjonalnego gospodarstwa towarowego z oczywistą zmiennością glebową i pogodową nie będzie więc dylematu. Po prostu, trzeba dysponować zarówno kultywatorem, jak i broną talerzową.

Poznaj szczegółowo maszyny uprawowe firmy Pottinger – kliknij tu…

 

Źródło: PÖTTINGER

 

Exit mobile version