Hodowla trzody chlewnej wciąż może przynosić zyski

Hodowla trzody chlewnej to jedna z tradycyjnych gałęzi polskiego rolnictwa. Jednak rosnąca konkurencja zagraniczna, korzystanie z przestarzałych technologii i metod produkcji oraz zagrożenie ASF sprawiają, że tucz trzody chlewnej jest często działalnością na granicy opłacalności. W Polsce można jednak wciąż dobrze zarobić na produkcji wieprzowiny. Niezbędna jest jednak inwestycja w modernizację. Jak to zrobić?

Jak to często bywa w biznesie, problem z opłacalnością wynika ze zbyt małej skali produkcji. Jak wskazuje Jacek Jagiełłowicz, prezes Agro Gobarto, Polska jest jednym z krajów o największym rozdrobnieniu produkcji świń.

W tylko 10 proc. gospodarstw utrzymujemy 100 i więcej sztuk trzody, a niemal 40 proc. polskich hodowców ma od 1 do 9 szt. Liderzy europejscy ze średnią liczbą świń w gospodarstwie między 500 a 3000 szt. są zdecydowanie przed nami. Te statystki przekładają się również na dynamikę rozwoju. Liczba gospodarstw utrzymujących trzodę w Polsce spadła w ostatnich 20 latach z ok. 340 tys. do 172 tys. przy jednoczesnym spadku pogłowia z ok. 20 mln do 11 mln sztuk . Od 1992 r. zredukowaliśmy pogłowie niemal o połowę. Rozwój jest jednak możliwy, nawet w wydawałoby się niesprzyjających warunkach. W Hiszpanii w okresie trzech dekad zanotowano wzrost pogłowia z ok. 16 mln do 28 mln szt. Z kolei Niemcy mimo bardzo dużej ilości trzody potrafili w tym czasie zwiększyć stan posiadania o kolejne 3 mln świń, czyli o niemal 25 proc. polskiego pogłowia – mówi Jacek Jagiełłowicz.

Z czołowej szóstki producentów trzody chlewnej Polska jest jedynym krajem, który zanotował w ostatnim ćwierćwieczu tak znaczny spadek pogłowia. W wyścigu z konkurencją polscy rolnicy przegrywają również poprzez słabsze wyniki produkcyjne. Takie wskaźniki jak średnia ilość prosiąt od lochy, przyrosty dobowe czy konwersja paszy u liderów są wyższe i systematycznie rosną. Nie bez znaczenia jest fakt, że wraz ze wzrostem pogłowia znacznie poprawia się jakość i wydajność produkcji. W Polsce decydujące o opłacalności aspekty również systematycznie poprawiają się, ale znacznie wolniej, powodując pogłębianie się dysproporcji, a w konsekwencji spadek w rankingu największych producentów. Polska była trzecim producentem w Europie dziś jest już na szóstym miejscu. Zakładając, że warunki produkcji są w miarę zbliżone w tych krajach, a koszty pracy są w Polsce ciągle niższe, to powinniśmy utrzymywać tempo rozwoju sektora krajów wyprzedzających Polskę. Dlaczego jest inaczej?

Kluczowym parametrem decydującym o rentowności tuczu trzody chlewnej i możliwości jego rozwoju jest skala i koncentracja produkcji. W opracowanej w 2013 roku przez Polski Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „POLSUS” Strategii odbudowy i rozwoju trzody do 2030 roku oszacowano opłacalność przy konkretnych poziomach produkcji. W ciągu roku w cyklu otwartym trzeba wytuczyć min. 480 zwierząt, by zysk był równy średniomiesięcznej płacy minimalnej. Żeby średniomiesięcznie zarabiać średnią krajową, należy utrzymać obsadę min. 1000 tuczników.


Jeśli producent trzody chce zarabiać i skutecznie konkurować, powinien inwestować w rozwój. Efekty zapewni nie tylko rozbudowa budynków inwentarskich, ale również stosowanie się do zasad bioasekuracji. Jak jednak sfinansować kosztowną modernizację? Rzadko kto posiada na tyle duże oszczędności, a inwestycja tego typu wymaga często znacznych nakładów finansowych.

Alternatywą do samodzielnej inwestycji może być współpraca ze sprawdzonym partnerem, który pomoże uzyskać kredyt, wybudować nowoczesny budynek inwentarski, przekaże wiedzę oraz wesprze w codziennej pracy. Na bazie naszego doświadczenia udało nam się stworzyć program Gobarto 500, który pomaga polskim rolnikom zmodernizować gospodarstwa i sprofesjonalizować produkcję. Naszym celem jest wybudowanie 500 budynków inwentarskich wspólnie z rolnikami i odbudowanie polskiej hodowli trzody chlewnej. Nasz partner zarabia do 10 000 zł netto miesięcznie za tucz trzody chlewnej, niezależnie od sytuacji rynkowej. Wynagrodzenie zależy jedynie od jakości produkcji. Co ważne, całość budynku inwentarskiego wraz z wyposażeniem należy do rolnika – podkreśla Jacek Jagiełłowicz.

Prezes Agro Gobarto dodaje, że konsolidacja jest szczególnie ważna w dobie ASF. Przykład hiszpańskiej walki z tą chorobą pokazuje, że jednym ze sposobów jej zwalczania jest zrzeszanie się oraz modernizacja i profesjonalizacja produkcji. Pozwala to także mniejszym rolnikom kontynuować produkcję, a nawet ją powiększać. Rolnictwo jest szczególną gałęzią gospodarki, jednak wciąż obowiązują ją rynkowe mechanizmy. By dogonić konkurencję i nadążyć za zmianami trzeba wciąż inwestować w wiedzę i modernizację. Tylko w ten sposób polscy producenci mogą dorównać światowym liderom.

 

Gobarto S.A.